środa, 22 lutego 2012

Od początku


Do mojego bliższego spotkania z gliną doszłoby zapewne dużo wcześniej, jednakże z uporem osła ignorowałam wszelkie sygnały wysyłane mi przez Opatrzność i wybierałam drogę w drugą stronę.

Pierwsze wyraźne ślady zostawiła w mojej podświadomości ceramika Gabrieli Krzysztoń, na którą natknęłam się przez przypadek podczas jednego z krakowskich festiwali ludowych. Zauroczyły mnie wtedy roślinne motywy, które przewijały się nieustannie przez jej prace.  


Na odwagę dotknięcia gliny własnymi rękami zebrałam się jednak kilka lat później i jak to zazwyczaj bywa zadecydował przypadek. Ceramicznego bakcyla połknęłam na wiosennym plenerze u Ewy Fabiańskiej. Spędziłam wtedy tydzień w góralskiej chałupie, której nie opuszczałam właściwie na krok i zgłębiałam podstawy ręcznego lepienia, jak również nie odmówiłam sobie przyjemności poocierania rąk przy pierwszych próbach toczenia na kole.  


Od tamtej chwili minęły biegiem trzy latka, mój głód wiedzy jednakże nadal rośnie. W dalszym ciągu nie wiem jeszcze, który ceramiczny kierunek pochłonie mnie na dobre. Na razie próbuję wszystkiego po trochu, chociaż są już techniki, które pociągają mnie bardziej od innych.


Nadszedł jednakże czas, żeby przewietrzyć trochę zakurzone szuflady i poukładać zdobytą wiedzę. Ten blog w swoim zamyśle ma być taką przechowalnią pomysłów, trików i sposobów na ułatwienie sobie pracy z gliną; ma otworzyć małe drzwiczki do starej (ale bogatej w treść) literatury ceramicznej; ma być mini-pocztówką z ciekawych miejsc, o które samemu warto zahaczyć. To na razie moja baza, co do reszty, to się zobaczy ...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz