wtorek, 26 czerwca 2012

Kieszonkowiec




Listek używany jest w charakterze spodka na drobiazgi, jakie nosi się w kieszeni. Pomysł został podpatrzony u znajomej, która posiada taki mini talerzyk na kieszonkowe różności, z napisem pocket money tray. Ja na mój własny użytek nazwałam go ... kieszonkowcem. Jeśli ktoś ma lepszy pomysł, czekam na propozycje.


czwartek, 21 czerwca 2012

Ślimakowa patera





Relief to jedna z moich ulubionych technik. Uwielbiam bawić się z podsuszoną gliną, dłubać, żłobić, tworzyć wzory. Nie odstrasza mnie nawet czasochłonna natura takiej pracy. Wręcz przeciwnie - im więcej dłubania i rycia, tym większa satysfakcja, kiedy już skończę pracę. 

Ta patera jest wzorowana na ślimaczej skorupie. W wyżłobione miejsca wpuściłam szkliwo ochrowe, które spływając zgromadziło się na dole rowków, jednocześnie podkreślając spiralny motyw naczynia. 



poniedziałek, 18 czerwca 2012

Meksykańskie kogutki


źródło:www.sunofmexico.com

Pierwszego meksykańskiego gołąbka (zwanego przeze mnie kogutkiem) zobaczyłam na jednym z restauracyjnych tarasów i zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Jak się dowiedziałam, jest to typowy ceramiczny produkt, jaki się sprzedaje w Chiapas. Tak długo męczyłam naszego przewodnika, aż w końcu udało nam się trafić na przydrożne "stoisko" z tymi małymi cudeńkami. Od razu kupiłam dwa. 

Stan Chaipas to zagłębie rękodzielnictwa. Wiele tamtejszych wiosek specjalizuje się w wyrobie różnego rodzaju rękodzieła. Oprócz ceramiki można tam znaleźć ręcznie wykonywane tkaniny, wyroby z drewna i kamienia, wyroby jubilerskie oraz hamaki. Wiele indiańskich domów to takie małe warsztaty, w których wytwarza się ręcznie wyroby. Takie domy można odwiedzać i zobaczyć na własne oczy jak żyją tamtejsi rzemieślnicy. 








środa, 13 czerwca 2012

Egzema


Egzema raczej nie występuje na liście chorób słoni, ale jak wiadomo wypadki chodzą po... słoniach.

Tego na zdjęciu (chyba trzeciego już z kolei) ulepiłam na życzenie mojej przyjaciółki. Użyłam białej gliny, ponieważ kolor słonia miał kontrastować z ciemną ścianą w pokoju. Coś mnie jednak podkusiło, żeby poeksperymentować na nim na ostatnich warsztatach dotyczących prymitywnych wypałów. Jako że efekty takich wypałów można odwrócić, postanowiłam zaryzykować i nadać słoniowi odrobinę jasnej barwy. Przyznaję że nie byłam do końca byłam zadowolona z efektu moich starań. Jedna strona słonia (ta na zdjęciu) wyszła jednak całkiem nieźle.

Przyszła właścicielka nie podzielała mojego entuzjazmu i nakazała przywócić słoniowi pierwotny kolor. Po kolejnym wypale na biskwit choroba powinna ustąpić. Tak mi powiedziano, chociaż do końca pewna nie jestem...





poniedziałek, 11 czerwca 2012

Zakończenie roku


Co roku w czerwcu, na zakończenie semestru, odbywa się w naszej szkole wystawa prac. Już od początku maja czuć w powietrzu lekką nerwowość. Wszyscy spieszą się z wykańczaniem swoich małych albo i dużych arcydziełek. Dopieszczają, polerują, chuchają i dmuchają. Piece zaś, zapakowane po brzegi, nie stygną między kolejnymi wypałami. W takim nerwowym pośpiechu niejeden już coś utrącił albo i stłukł przez nieuwagę. W drugiej połowie maja zaczynają się generalne porządki. Jako że nasza pracownia służy również jako sala wystawowa, wszyscy zbierają swoje graty, pakują do pudeł, znoszą do piwnicy, a następnie chwytają za szczotki i kubły. Potem, kiedy już pracownia trochę przejaśnieje, wkracza pani profesor, omiata wzrokiem nasze wypociny poukładane w rządku i próbuje stworzyć dla nich jakąś oryginalną oprawę. Co ciekawsze, moim zdaniem, prace wyglądały w tym roku tak:
























czwartek, 7 czerwca 2012

Ptaki






Wiedzę o ceramice czerpałam początkowo głównie z książek. Na podstawie zdjęć i ich opisów kleiłam swoje pierwsze ceramiczne stwory. Te ptaki powstały dawno temu, zgodnie ze wskazówkami Jacqui Atkin zamieszczonymi w książce Handbuilt Pottery Techniques. Byłam tak dumna z uzyskanego efektu, że postanowiłam ptaków nie szkliwić z obawy, że je spaskudzę. Do dzisiaj pozostały białe. 


poniedziałek, 4 czerwca 2012

Na wysoki połysk

czyli o polerowaniu naczyń toczonych na kole.

Na warsztatach w Garncarni nauczyłam się jednej podstawowej zasady dotyczącej polerowania naczyń toczonych na kole. Mianowicie, aby uzyskać piękny połysk naczynia, należy toczyć używając brudnej wody. Brudna woda to nic innego jak pozostałości rozmiękczonej wodą gliny po kolejnych toczeniach. Najlepsza to taka o konsystencji śmietanki.

W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że strukturę gliny tworzą nakładające się na siebie blaszki. Jeśli do toczenia użyjemy czystej wody, ta wnikając w przestrzenie między blaszkami będzie powodowała ich "rozchodzenie się". Brudna woda stanowi natomiast swego rodzaju klej, który otacza zewnętrzne ścianki naczynia. Czystej wody należy używać jedynie do zdejmowania naczynia z koła.


 Zdjęcie wykonane w pracowni "Garncarnia" 

Jeśli przyjrzycie się dobrze powyższemu zdjęciu, to zobaczycie w tle, że brzegi krążka do toczenia oczyszcza mała gąbka, która zbiera nadmiar "śmietanki" i odprowadza ją do naczynia. Tą brudną breję zachowuje się i wykorzystuje przy kolejnych toczeniach. Jeśli staje się ona zbyt gęsta, dolewa się do niej odrobinę wody, bądź też usuwa nadmiar gliny.

Z kolei na na pierwszym planie na wytoczonych naczyniach widoczne są pozostałości tej "śmietanki" - najbardziej widoczna jest warstwa w postaci kręgów. Po podsuszeniu taką warstwę doskonale się poleruje.



Tutaj widać jak wygląda częściowo wypolerowane naczynie. Piękny połysk uzyskuje się już po pierwszym polerowaniu (taki efekt osiąga się z reguły po kilku próbach polerowania) i to w zasadzie wystarcza. Na zakończenie dodam, że samo polerowanie należy wykonywać w rękawiczkach, ponieważ tłuste ślady palców mogą pozostać widoczne na naczyniu na zawsze i zupełnie zniweczyć nasze wysiłki.